Denko, czyli było minęło || no 2


Ostatnio miałam fale - fale kosmetyków, które się pokończyły. Dosłownie w jednym tygodniu dobijały dna praktycznie wszystkie produkty, które stosuje na co dzień. Tym razem będzie ich znacznie więcej niż przy pierwszym Denko, czyli było minęło. Nawet teraz znajdzie się coś z kolorówki, ale głównie to produkty do pielęgnacji dobiły dna. Krótko zwięźle i na temat. No dobra, może i krótko nie będzie ale sami zobaczcie :)
Garnier Ultumate Blends szamponktóry pokochały moje włosy już jakieś lata świetlne temu. Z natury jestem blondynką a od 10 lat nie nałożyłam żadnej farby na swoje włosy. Przez długie lata mój Kolor wydawał mi się nijaki i mysi patrz zdjęcie --> Okazało się, że wystarczy zmiana szampon by wydobyć piękne jasne pasma i zmienić automatycznie tonację swoich włosów. Oczywiście jest to już mój ulubiony kolor włosów i nie zamierzam farbować, choć pokusa czasami bywa. Co do szamponu, jakiś czas był dostępny w Polsce, gdy został (chyba wycofany) miałam ogromny problem by znaleźć odpowiedni zamiennik. Cieszę się, że natrafiłam na niego w UK i to tylko w jednej drogerii. Konsystencja rzadkiego kisielu, przeźroczysty i łatwy w rozprowadzeniu. Pięknie pachnie. Oczyszcza włosy i pozostawia je bardzo długo świeże. Lekko plącze włosy, jeśli nie użyję podczas mycia odżywki do włosów, ale to nie problem gdyż można sobie z tym poradzić. Nie mam żadnych minusów, jeśli chodzi o ten produkt. No serio mówię Wam nie ma się, do czego czepić. Mogę go wychwalać i zachwalać, jest to milionowa butelka, którą posiadałam i z pewnością nie ostatnia.
Fruits scrub do ciała - nie bijcie :D To bardzo słaba rzecz, jaką zakupiłam a na mojej półce jeszcze jedna taka tuba czeka do zużycia. Kupiłam z jednego powodu. Zapach! No taki bombowy ze nie mogłam się oprzeć, cena za jedną sztukę to całe 0,50p (oczywiście na promkach) Obłędny zapach i soczysty kolor przyciągnęły mnie do tego produktu. Konsystencja rzadka i leista, drobinki ledwo wyczuwalne. Nie spełnił swojej funkcji jakoby, nie ścierał martwego naskórka Wykorzystywałam go do mycia ciała zamiast żelu, stosując na szorstką powierzchnię gąbki. O dziwo nie wysuszał mojej skłonnej do tego skóry. Zapach pomarańczy i pomelo unosił się stosunkowo długo jak na produkt w tej cenie. W składzie nie znalazłam nic, co mogłoby mnie zaniepokoić. Uważam, że jest całkiem, całkiem no, ale niepowalający. Choć nie wiem czy ten zapach nie przywoła mnie jeszcze kiedyś.
Nivea Aqua Effect regenerujący krem na noc jeden z lepszych nawilżających kremów, jakie miałam w swoim posiadaniu. Półtłusty, biały krem, zamknięty w szklanym słoiczku. Bardzo wydajny. Drażniące w nim jest to, że długo się wchłania. Twarz po nim świeci się w najlepsze, ale jako że przeznaczony jest na noc, nie sprawiało mi to problemu. No, ale spełnia swoje zadanie regeneruje i nawilża, nie da się mu tego zaprzeczyć. Choć przyznaje, że jego następca jest w tym lepszy.
Nivea płyn micelarny - dobrze zmywa makijaż.  Używam go również w celu przemywania twarzy na noc, gdy nie nakładam na siebie makeupu. Czasami (naprzemiennie z wodą różaną) rano przetrę sobie nim twarz, ponieważ nie przepada(ła)m za myciem twarzy wodą. Dobrze oczyszcza, nie pozostawiając efektu ściągniętej skóry. Moja buzia toleruje przeróżne płyny micelarne. Mam jeszcze jeden w zapasie (ach te promki 1+1 :D) 400 mililitrów wystarczyło mi na bardzo długo, ale może dlatego, że zimą nieczęsto nosiłam makijaż. 
Pozostając w temacie demakijażu - produkt, dla którego nie szukam zamiennika i tym sposobem zawsze mam na półce dodatkową buteleczkę z tym mleczkiem od Avon. Nie podrażnia moich oczy, nie powoduje łzawienia i nieprzyjemnego szczypania. Skóra wokół oczu jest przyjemnie nawilżona. Brak jakichkolwiek zaczerwienień. Stosuje jedynie by zmyć tusz i cienie. Tym sposobem jedna taka 200 mililitrowa pojemność produktu wystarczy mi na dobre 5 miesięcy. Generalnie polecam ten produkt każdemu, kto pyta o demakijaż. Jest nieodłącznym elementem w wieczornej pielęgnacji. Dla mnie BOMBA ! (:
Baby Dove płyn do kąpieli i mycia włosów - coś dla tych maluszków. Odkąd przeprowadziłam się do Anglii przerzuciłam się z firmy Bambino na Baby Dove, czy ubolewam? Ni skąd! Skóra mojego dziecka jest idealnie nawilżona po kąpieli. Ma bardzo delikatny zapach. Myjemy nim głowę córce, nie szczypie w oczy, Niestety plącze lekko włosy i mamy małe wyzwanie przy rozczesywaniu, ale idzie znieść. Kolejnym minusem jest pompka, niestety chodzi niesprawnie. Za każdym razem wracam do tego produktu i za każdym razem jest ten problem, nie odbija dość energicznie. Muszę długo czekać, aby nabrać kolejną dozę produktu. Trochę żenujące, ale jak widać da się z tym żyć, skoro to już któraś z kolei butelka w naszym użyciu. Czasami jej go podbieram ;)
Będąc przy produktach Dove, wspomnę o moim kremowym żelu pod prysznic Deeply Nourishing. Konsystencja bardzo gęsta jak na tego typu produkt, ale bardzo wydajna. Moja skóra po nim jest na prawdę nawilżona i nie potrzebuje natychmiastowej dawki balsamu. Piękny i delikatny zapach o kremowej konsystencji. Nie jest to pierwsza i na pewno nie ostatnia buteleczka tego produktu ;)
Krem do rąk Neutrogena Malina Nordycka generalnie najlepszy, jaki miałam dotychczas. Żaden inny zamiennik nie sprostał mym oczekiwaniom. Wracam do tego kremu, gdy tylko mogę. Ma piękny zapach, szybko się wchłania a przy tym jest mega wydajny.  Już niewielka doza tego produktu oczaruje Cię swoją jakością. Intensywnie nawilża, odżywia i regeneruje moje dłonie. Dzięki niemu kondycja moich skórek uległa znacznej poprawie. Nie powiem Wam, które to moje opakowanie, a mam jeszcze z półtora w zapasie 😊
Neutrogena Formuła Norweska z Maliną nordycką - skończył się w trakcie tworzenia dla Was tego postu :D Kolejny produkt marki, która przypadł mi do gustu. Balsam o intensywnym, słodkim zapachu - niewyczuwalna chemia, jest to przyjemny zapach. Szybko się wchłania i jest bardzo wydajny. Poziom nawilżenia znacznie się poprawił odkąd zaczęłam używać tego balsamu. Na prawdę daje rade bardzo suchej i wrażliwej skórze. Konsystencja jest kremowa i nie tłusta, za co ogromny plus. Lubię takie produkty. Chciałabym jeszcze dodać, że po goleniu nie podrażnia naskórka. Bywały takie balsamy w moim użyciu, że zaraz po ogoleniu nóg nie mogłam ich stosować. Produkt tak podrażniał, że nogi zamieniały się w wysyp czerwonych, piekących krostek - musiałam ratować się zwilżonym chłodną wodą ręcznikiem. Na szczęście, przy Neutrogenie tego nie ma! Generalne - dobrze spełnia swoje zadanie. Mam już zamiennik, ale nie powala mnie swoim zapachem, zobaczymy jak będzie z resztą. Są jeszcze dwa balsamy, które chciałabym wypróbować. Zobaczymy - jeśli żaden z nich nie spełni moich oczekiwań Malina nordycka wróci do użytku.
Ostatnimi czasy zużyłam również kilka maseczek do twarzy, o czym mogliście poczytać już na blogu. Mam w zapasie dużo przeróżnych produktów tego typu, jestem uzależniona od nich. Lubię w spokojne i ciche wieczory w taki sposób się zrelaksować. Czasami relaks ten przenosi się do wanny, gdy wiem, że spędzę w niej znacznie więcej czasu niż przypuszczałam:) O maseczkowych zużyciach możecie poczytać TUTAJ
I przyszedł czas na jeden produkt z kolorówki Tusz do rzęs ONE DOUBLE EFFECT - nie będę zbyt dużo się rozpisywać, jest to odkrycie ubiegłego roku. Na obecną chwile numer 1 w tuszach do rzęs, jakie posiadałam :) Więcej możesz poczytać o tym produkcie TUTAJ
Były jeszcze cztery saszetki jednorazowych produktów. Trzy z nich to kremy do buzi od polskich producentów oraz natłuszczający olejek do kąpieli i pod prysznic. Dużo nie mogę napisać o tych produktach, ale powiem Wam, że pierwsze wrażenie odnośnie kremu na dzień i na noc marki Biolaven jest pozytywne. Lekki krem, który szybko się wchłania pozostawiając skórę gładką i nawilżoną. Z pewnością skuszę się na pełnowymiarowe produkty, ale muszę najpierw skończyć swoje obecne zapasy J Jeśli chodzi o próbkę lekkiego kremu brzozowego od Sylveco to również się nie zawiodłam, skóra była wygładzona i przyjemna w dotyku. 
Ziaja kuracja dermatologiczna – użyłam, bo miałam, ani ja ani córka nie borykamy się z problemami skóry. Całą saszetkę wcisnęłam do wody, ale nie jestem wstanie określić czy ten jeden raz zadział na skórę dziecka. Wydaje mi się, że nie jest to wystarczająca ilość by cokolwiek powiedzieć o tym produkcie. Na pewno nas nie uczulił ;)  
Tak właśnie prezentują się zużycia minionych dni. Nie spodziewałam się, że uzbiera się tego aż tyle. Ale jak widać jest to możliwe, co wcześniej było dla mnie nie do pomyślenia. A może, macie ochotę na takie wpisy regularnie, np. raz w miesiącu? 
Jestem bardzo ciekawa czy znacie te produkty i jakie macie o nich zdanie. Dajcie koniecznie znać w komentarzu jeśli posiadacie swoje typy odnośnie produktów takich jak: balsam, żel pod prysznic czy krem do rąk. Chętnie wypróbuje coś czego jeszcze nie miała J


Do następnego! 


Komentarze

  1. Chętnie wypróbowałabym ten krem do rąk z maliną nordycką. Musi bosko pachnąć 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak też jest. Jakościowo też bardzo dobry produkt 👊😊

      Usuń
  2. Korzystam z balsamów Dove i jestem bardzo zadowolona.No a nivea to klasa sama dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Używałam swego czasu serii Biolaven i byłam nie zachwycona. Jest naprawdę super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jeszcze ani razu nie napotkałam się na inną opinię jeśli chodzi o Biloaven - musi mieć moc ! ♥

      Usuń
  4. Dla mnie Neutrogena wymiata całą resztę moich produktów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stosowałam tylko ten balsam i używam tego kremy - ale w sieci i wśród znajomych krążą same pozytywne opinie na temat Neutrogeny :)

      Usuń
  5. Ostatnio miałam to samo, wszystkie moje kosmetyki a raczej ich opakowania wylądowały w koszu.

    OdpowiedzUsuń
  6. To przerażające ile wy tego panie możecie mieć. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem w szoku - choć u innych widziałam znacznie więcej :D

      Usuń
  7. Nie wiem czy wstyd się przyznać - nic nie miałam okazji używać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to nie wstyd. Zapewne masz inne produkty po które chętnie sięgasz :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Jestem bardzo wdzięczna za pozostawienie komentarza 😊

instagram @karellauk

Copyright © Karella