3 produkty kosmetyczne, które podbiera mi facet!
Tak! Dobrze widzicie w tytule. Dziś przychodzę do Was z trzema
kosmetykami, które bez precedensów podbiera mi mój facet i coś czuję, że muszę
zamawiać je w znacznie większych ilościach :D Bo kto powiedział, że damskie musi być jedynie do użytku dla kobiet, a męskie dla mężczyzn? Ja na przykład używam męskiej pianki w żelu do golenia nóg i jest to produkt, który towarzyszy mi już długie lata. Według mnie jest najlepszy w tym temacie, jeśli chodzi o moją osobę. Ale do rzeczy! Posiadam pewne produkty, które przypadły do gustu mojemu partnerowi i po które chętnie sięga. Zaczęło się od tego, że chyba
sama przyzwyczaiłam go do pewnej dobroci... Hmmm, bo, który mężczyzna nie lubi,
gdy jego partnerka porządnie wyszoruje mu plecy? No, który!? Otóż, zwykłe
szorowanie pleców przerodziło się w peelingowanie! I uwierzcie mi, On to lubi i
sam domaga się bym przyszła do łazienki i mu porządny peeling zafundowała na
partie pleców i ramion. Wszystko za sprawą pięknie pachnącego produkty od
OrganicShop. Tak, ten malinowo-cukrowy peeling do ciała, jak się okazuje jest
nie tylko moim fenomenem w pielęgnacji ciała ;) Obydwoje lubimy go za to, że
można samemu dozować jakość ścierania. Im mniej wody podczas tego procesu tym
drobinki zawarte w produkcie mocniej ścierają martwy naskórek. Jeśli jednak
preferujesz delikatniejsze ścieranie wystarczy dodać więcej wody na
powierzchnię ciała. Jak już wspomniałam zapach tego peelingu jest obłędny. To,
co mnie urzekło to fakt, że jest on bardzo gęsty i ma super opakowanie. Nie
jest to tuba a pojemnik z wieczkiem. Odkręcam i sama wyciągam ilość, która jest
mi w danym momencie potrzebna. Tak też plus za taką formę opakowanie. Wyczuwalny
efekt wygładzenia i nawilżenia. Jest on wydajny i wystarcza na długo, lecz jak dzielisz go z facetem, co ma plecy jak lotnisko to bądź rad, że skończy się
znacznie szybciej niż przypuszczasz ;)
Kolejnym produktem (a raczej produktami), który w tym sezonie letnim przypadł mi do gustu to tonki w sprayu. Już Wam wspominałam, że to moje pierwsze spotkanie z taką formą toników, lecz nie ostatnie. To miłość na długie lata. I znów, jak się okazuje, nie tylko mi przypadły do gustu. Ostatnio w Polsce kupiłam trzy sztuki. Postawiłam na takie marki jak Evree i Ziaja. Różany tonik, antyoksydacja jagody acai oraz oliwkowa woda tonizująca z witaminą C. Oczywiście ten ostatni jest używany zarówno przeze mnie, jak i mojego partnera. Obydwoje stosujemy go podczas treningów by odświeżyć swoją twarz między ćwiczeniami. De facto, ten tonik nie jest wyciągany z jego plecaka i kursuje z nim również do pracy. Czy tam go używa? Myślę, że w te gorące dni, jakie nam przyszło ostatnio przeżywać, występuje duże prawdopodobieństwo, że i tam sięga po niego. Gdy spryskuję swoją twarz różanym tonikiem od Evree nie protestuje, jeśli chcę i jemu spryskać twarz. Generalnie polubił się z tymi kosmetykami
Kolejnym produktem (a raczej produktami), który w tym sezonie letnim przypadł mi do gustu to tonki w sprayu. Już Wam wspominałam, że to moje pierwsze spotkanie z taką formą toników, lecz nie ostatnie. To miłość na długie lata. I znów, jak się okazuje, nie tylko mi przypadły do gustu. Ostatnio w Polsce kupiłam trzy sztuki. Postawiłam na takie marki jak Evree i Ziaja. Różany tonik, antyoksydacja jagody acai oraz oliwkowa woda tonizująca z witaminą C. Oczywiście ten ostatni jest używany zarówno przeze mnie, jak i mojego partnera. Obydwoje stosujemy go podczas treningów by odświeżyć swoją twarz między ćwiczeniami. De facto, ten tonik nie jest wyciągany z jego plecaka i kursuje z nim również do pracy. Czy tam go używa? Myślę, że w te gorące dni, jakie nam przyszło ostatnio przeżywać, występuje duże prawdopodobieństwo, że i tam sięga po niego. Gdy spryskuję swoją twarz różanym tonikiem od Evree nie protestuje, jeśli chcę i jemu spryskać twarz. Generalnie polubił się z tymi kosmetykami
Ostatnim produktem, po który zdarza mu się sięgnąć to krem do rąk. Jak na
faceta przystało, nie robi tego codziennie i nagminnie. Bywają po postu dni,
gdy sam stwierdza, że skóra na jego dłoniach jest bardzo mocno przesuszona i
potrzebuje wsparcia. Krem od Tołpa przypadł mu do gustu najbardziej z tych wszystkich,
jakie miałam w swoich zapasach. Mam nadzieję, że dostanę go jeszcze w jakimś sklepie,
bo te 30ml produktu to stanowczo za mało jak na naszą dwójkę. Niestety na
stronie producenta nie jest dostępny. Jeśli traficie na niego w swoich
drogeriach, dajcie mi proszę znać. Chętnie go od was odkupię i pokryję koszty
przesyłki ;)
PODBIERANIE KOSMETYKÓW ALBO I CAŁKOWITE PRZEJĘCIE PRODUKTU PRZEZ MOJEGO FACETA!
Tak! Jest coś jeszcze, o czym
swoim obserwatorom na Instargamie już mówiłam. Jeden produkt, który zakupiłam tak
właściwie sobie, w całości został przejęty przez Niego. On użył go pierwszy,
ja byłam następna. Jemu się spodobało. Mi nie. Chodzi o peeling do skóry głowy
marki Biovax. Nigdy w życiu nie stosowałam takich kosmetyków w pielęgnacji. Kiedyś myślałam, że wystarczy umyć włosy i skórę głowy szamponem, aby
było okej. Dziś już wiem, że peelingi skóry głowy są równie ważne jak te
wykonywane na twarzy czy ciele. Tak też z większą świadomością postanowiłam
zafundować (jak wtedy myślałam) peeling sobie. W rzeczywistości wyszło inaczej. Ciekawa jego działania wpadłam do łazienki, gdy chłop zażywał relaksującej
kąpieli i niemal od razu wykonałam na jego głowie czynności oczyszczające przy
użyciu wspomnianego produktu. (Jak dobrze, że nie protestował) Wmasowałam jak
cesarzowi, po czym spłukałam i kazałam umyć włosie szamponem. Gdy osuszył swoją głowę
ręcznikiem od razu można było wyczuć pod palcami zmianę w strukturze włosa (czy
to odpowiednie określenie?) Chodzi o to, że mój partner z natury ma sztywny i
twardy włos. Po użyciu tego peelingu jego włosy na głowie były bardzo miękkie i
lekkie. Co i mnie, i jego bardzo usatysfakcjonowało. Ten stan utrzymywał się
przez kolejne dni, mimo używania jedynie szamponu. I tak oto raz w tygodniu Małż dokonuje czynności oczyszczających skórę głowy przy pomocy peelingu. Żeby nie było, robi to sam. Jakiś zdjęć typu wcześniej i
dziś nie posiadamy. Ale jak facet mówi "God shit" to znaczy, że produkt zasługuje na uznanie :D Swoją drogą ja oczywiście w głębi ducha mam nadzieję, że dzięki tej czynności jego czupryna pobudzi się do wzrostu i nie ołysieje, tak jak mi tutaj próbuje zapowiadać i straszyć :D
Jestem ciekawa czy u Was drogie
Panie bywa podobnie? Czy są kosmetyki, które podkrada Wam wasz partner/mąż? A
może on stawia na typowo męskie produkty, albo w ogóle uważa, że pielęgnacja
jest mało męska i unika jej jak ognia? Jak to jest z tą pielęgnacją w
waszych domach? Dajcie znać w komentarzu <3
Komentarze
Prześlij komentarz
Jestem bardzo wdzięczna za pozostawienie komentarza 😊