Święteczne pierniki dla spóźnialskich

 


W ferworze świątecznych przygotowań zabrakło Ci czasu na pachnące pierniczki? A może najzwyczajniej w świecie o nich zapomniałeś? Przychodzę dziś na ratunek. Pierniki, które wykonasz w ok. godzinę. Nie szukaj wymówek. Czas zakasać rękawy i do dzieła! 

Podrzucam przepis, który ratuje naszą wspólna atmosferę w domu - bo kto dziecku odmówi przygotowania smacznych, słodkich i pachnących pierniczków 😏 W dodatku są to pierniki, które nie wymagają leżakowania 🙊🐵

 

Składniki:

400 gram mąki pszennej 

130 gram cukru pudru

1 łyżka kakao

1 łyżka przyprawy do piernika

1 łyżeczka sody oczyszczonej

2 jajka 

100 gram roztopionego i ostudzonego masła 

100 ml płynnego miodu


Wszystkie składniki umieszczamy w misce. Przy pomocy miksera łączymy je ze sobą. Nie przeraź się, ciasto nie tworzy na początku jednolitej masy. Przypomina bardziej zmieszane mokre składniki. Gdy masz pewność, że są one ze sobą połączone, wyłóż całość na stolnicę lub blat kuchenny. Zacznij wyrabiać ciasto do momentu aż będzie ono jednolite. Użyj do tego swoich rąk 😉 Może lekko lepić się do dłoni, ale tym się nie przejmuj. 

Rozwałkuj na około 4mm. Używając foremek wytnij wybrane przez siebie kształty (blat możesz lekko podsypać mąką) 

Piecz w piekarniku nagrzanym do 180° przez około 7 minut. Ostudź je na kratce tak by nie złapały wilgoci. Gotowe! 

Dekoruj według uznania 🤗 My w tym roku postawiliśmy na pisaki firmy Dr. Oetker o smaku czekolady i karmelu. Część jak zwykle zostanie bez lukru ✌️

Życzymy mile spędzonych wspólnie chwil podczas przygotowywania świątecznych pierniczków oraz Wesołych Świąt!

Smacznego!


Kosmetyki marki Cztery Szpaki


Witajcie Kochani! 

Ależ powiało pustką na blogu. Ostatnio długo nic tutaj nie publikowałam., Mam nadzieję, że wybaczycie mi moją nieobecność. Dzisiaj przychodzę do Was z kosmetycznymi nowinkami, które miałam możliwość w ostatnim czasie nabyć. Zapraszam do lektury. Poznacie moją opinię na temat naturalnych kosmetyków marki 4Szpaki, które w ostatnim czasie przyleciały do mnie prosto z Polski.


Peeling Róża i Baobab o bardzo przyjemny a zarazem intensywnym, orzeźwiający zapach. Jest peelingiem gruboziarnistym, stosunkowo mocno ostrym. To zupełna nowość w mojej kosmetyczce. Przeważnie wybieram peelingi cukrowe o delikatnych drobinkach, tak by nie podrażniały mojej skóry Ten produkt bardzo słabo reaguje z ciepłą wodą. Wspomniane drobinki nie chcą się rozpuścić w wodzie. Po jego wmasowaniu, wszystkie zawarte w nim oleje bardzo ciężko spłukać z ciała. Marzą się i tworzą białą smugę na ciele. By się jej pozbyć muszę używać gąbki do kąpieli. Nie przekreślam go z tego powodu, ponieważ spełnia swoją funkcję a po jego zastosowaniu skóra jest przyjemnie natłuszczona. Delikatny film, który zostaje po użyciu peelingu wchłania się stosunkowo szybko po kąpieli. Dzięki czemu skóra jest delikatnie nawilżona oraz miękka w dotyku. Nie polecam ci go, jeśli jesteś posiadaczką wrażliwej skóry. Nie nadaje do użycia się przed oraz tuż po depilacji. Czy sięgnę po niego raz jeszcze? Raczej nie. Duże, ostre drobinki nie są moim sprzymierzeńcem. Ciężko się go aplikuje, większość spada do wanny i to z pewnością przez fakt, że nie reaguje w ogóle z ciepłą wodą Moim zdaniem peeling nie jest wydajny.


Naturalny dezodorant w kremie to mój hit hitów! Kremowa, gęsta i elastyczna konsystencja dezodorantu jest genialna. Przypomina bardziej pastę niż krem. Nigdy dotąd nie miałam styczności z produktem o takiej strukturze. Z łatwością się rozprowadza. Nie musisz czekać aż się wchłonie. Ten produkt automatycznie wtapia się w skórę, bez obaw, że ubrudzisz ubrania. Dezodorant dzięki swojej konsystencji jest produktem suchym. Z pewnością pozostawia świeżość przez wiele godzin. Neutralizując nieprzyjemny zapach. Po depilacji koi bardzo wrażliwą skórę i nie podrażnia jej. Jeśli obawiasz się o mokre plamy na swoich ubraniach, mogę zapewnić Cię, że ich nie będzie. Jestem bardzo zadowolona z wyboru tego dezodorantu. 


Ponad pół roku temu zmieniłam pielęgnację okolic pach. Zrezygnowałam z antyperspirantów bez których wcześniej nie wyobrażałam sobie funkcjonowania. Teraz stawiam na produkty naturalne. Marka Cztery Szpaki i ich naturalny dezodorant w kremie sprostał moim oczekiwaniom. To mój pierwszy dezodorant w szklanym pojemniczku bez aplikatora Na początku stuknęłam się w głowę z myślą „W jaki sposób mam go sobie nałożyć?”. To tylko uprzedzenia w mojej głowie, które szybko przepędziłam. Produkt aplikuję przy użyciu palca, tak jak balsam czy kremy do twarzy. Nic trudnego. Wystarczy nanieść niewielką ilość na palce i wmasować w skórę pod pachami. 



Ostatnim produktem, który postanowiłam przetestować jest Mydło naturalne z masłem kakaowym i lanoliną. Przyznam szczerze, że rzadko sięgam po mydła w kostce. Odkąd na rynku pojawiły się przeróżne mydła w pojemniku z pompką, przeważnie sięgałam właśnie po takie. Spróbowałam czegoś nowego i przyznam, że jestem mile zaskoczona. To naturalne mydło z masłem kakaowym i lanoliną jest bezzapachowe, choć nazwa mogłaby świadczyć o czymś zupełnie innym. Delikatnie obmywa ciało z zanieczyszczeń, pozostawiając skórę miękką w dotyku. Nie podrażnia ani też nie sprawia, że skóra woła o natychmiastowe nawilżenie balsamem. Wykorzystałam je do mycia ciała mojej pięcioletniej córki. Nie zaobserwowałam niepożądanych reakcji na produkt. Śmiało mogę go polecić do pielęgnacji skóry dla dzieci. Chętnie wypróbuję inne naturalne masła w kostce tej marki.


Wszystkie trzy produkty miałam okazję testować dzięki uprzejmości firmy FRYZOMANIA. Jak wspomniałam na samym początku, marka przesłała mi wybrane przeze mnie produktu bym mogła w domowym zaciszu przekonać się na własnej skórze o ich działaniu. Strona FRYZOMANIA oferuje szeroką gamę produktów do pielęgnacji całego ciała. Ponad to możecie znaleźć tam sprzęty i akcesoria fryzjerskie oraz kosmetyczne.

Peeling Róża i Baobab – KLIK

Naturalny dezodorant w kremie – KLIK

Naturalne mydło z masłem kakaowym i lanoliną - KLIK



Spadajace małpki || Zabawa dla całej rodziny

Jesteśmy w tej grupie ludzi, którzy uwielbiają wszelkiego rodzaju gry czy to planszowe czy karciane! Zdecydowanie bardzo miło spędza nam się czas podczas takiej formy zabawy. W szczególności jesienią i zimą, kiedy to aura za oknem nie sprzyja by spędzać czas na powietrzu - co z kolei lubimy, gdy sezon wiosenny i letni w pełni :) 

Dziś chciałabym Wam przedstawić grę, którą poznałam dzięki pracy w przedszkolu. Łucja wtedy była dużo za mała by korzystać z tej formy zabawy, ale pamiętam jak dziś, postanowiłam, że gdy tylko Ona podrośnie to Spadające małpki będą w naszym posiadaniu. Gdy skończyła trzy lata kupiłam je bez wahania.

Producent na opakowaniu zaznacza, że jest ona przeznaczona dla dzieci powyżej piątego roku życia. Jednak uważam, że młodsze dzieci świetnie sobie poradzą ze zrozumieniem zasad.


SPADAJĄCE MAŁPKI - gra dla małych i dużych

Przygotowanie do gry jest bardzo proste, wystarczy złożyć dwa plastikowe kawałki, imitujące pień drzewa i umieścić je w podstawce. Następnie należy nałożyć koronę drzewa. Patyczki umieścić w specjalnie przeznaczonych otworach w drzewie, tak by utworzyły ''siatkę''. Przez otwór na górze drzewa należy wrzucić wszystkie małpki, każda z nich musi zawisnąć swoim ogonkiem na patyku. Na dołączonej do zestawu kostce nie znajdziemy cyfr, są umieszczone na niej kolory. Po wyrzuceniu danego koloru gracz wyciąga odpowiedni patyczek z pnia. Uważając przy tym, aby nie strącić żadnej małpki. W grze chodzi o to by zostać posiadaczem jak najmniejszej liczby figlarnych małpek.

Jest to gra, która wymaga zręczności i dużej ilości szczęścia - tutaj nie ma co się oszukiwać, łut szczęścia przy wyciąganiu patyczków przyda się każdemu. Jest to bardzo efektowny sposób na spędzenie wolnego czasu. Gra ta rozwija obszar logicznego myślenia oraz refleks. W tej grze dzieci mogą uczestniczyć bez dorosłych osób. Jej zasady są możliwe do opanowania dla każdego malucha. Nawet trzylatek nie będzie miał problemu z ich zrozumieniem.  

Uwaga Spadające Małpki nie nudzą się naszym pociechom tak szybko jakbyśmy myśleli! Łucja mogłaby w nie grać na okrągło i bez końca. Polecam z całego serca <3

Zakupu Spadających małpek możecie dokonać 

TUTAJ - dla wysyłki w Polsce

TUTAJ - dla wysyłki w Anglii




Książeczki dla dzieci - kolekcja Łucji || Opowieści mojego dzieciństwa

Jesienne wieczory sprzyjają pogłębianiu rodzicielskiej więzi z dzieckiem.  Bo przecież nie ma nic cenniejszego niż wspólne spędzanie wolnego czasu z Naszą pociechą. Z dnia na dzień dostrzegam czas, który gna nieubłaganie, zmieniając moją małą dziewczynkę w coraz to starszą i bardziej niezależną ode mnie pannę. Zaczynam żałować, że moja córka tak szybko dojrzewa. A przecież jeszcze nie dawno modliłam się do niebios by w końcu zaczęła komunikować swoje potrzeby lub po prostu potrafiła zająć się sama sobą na więcej niż 10 minut. Wracając do wspomnianej więzi, każdy z Nas ma jakieś swoje sprawdzone sposoby na wypełnienie wolnego czasu swojego dziecka. U nas ostatnimi czasy, idealnie sprawdzają się książeczki czytane przez moją skromną osobę. Jako że Łucja uczy się w szkole angielskiej i cała jej edukacja skupia się właśnie w ich programie edukacyjnym, nie dorzucam jej jeszcze nauki polskiego czy czytania polskich książek. Tak też historię, które przeważnie wieczorową porą czytam jej są w języku polskim. 

Gdy Łucja była jeszcze niemowlęciem, w sieci sklepów Biedronka można było zaopatrzyć się w pięknie wydane książki z historiami mojego dzieciństwa. Pinokio, Czerwony Kapturek czy Śpiąca królewna to tylko namiastka całej naszej kolekcji, do której wracamy regularnie. Książki wydawnictwa Olesiejuk przypadły mi do gustu bardzo intrygującymi ilustracjami. Są one starannie wykonane. Cała oprawa książki wydaje się na pierwszy rzut oka być nienaganna.  Jeśli mogę wtrącić swoje zdanie odnośnie do samej ilustracji to uważam, że jest ona idealnie nieidealna. Nie kreuje w dziecku sztucznego obrazu piękna, który niestety ma zły wpływ na samoocenę dzieci w wieku późniejszym. Postaci nie są wyidealizowane co do mnie przemawia za całością wydanych książek.

Każda historia jest dobrze przeze mnie zapamiętana, a teraz dzięki włoskiej ilustratorce Francesco Rossa moje oczy wyobraźni płoną jeszcze bardziej. Wszystko za sprawą ilustracji jakie ów kobieta stworzyła do każdej z opowieści. To właśnie one zdecydowały, że 5 lat temu zakupiłam całą dostępną kolekcję. Pamiętam, że nie wyniosło mnie to dużo jak za dobrze wydaną i solidną książkę. Za jedną sztukę zapłaciłam 4,99zł A jak wspomniałam, książki mamy w posiadaniu już 5 lat i nadal są w nienagannym stanie! Tak, dobrze czytacie, zakupiłam je, gdy Łucja była jeszcze niemowlęciem i nie miała zielonego pojęcia o tych historiach. Teraz jest ich fanką tak samo jak ja. Bo które dziecko nie lubi przygód niefrasobliwego Piotrusia Pana, czy ciekawskiej Alicji z krainy czarów?

Poniżej na zdjęciu Nasza cała kolekcja książek z historiami mojego dzieciństwa. Wydane przez wydawnictwo OLESIEJUK – a część z nich możecie zakupić TUTA Swoją drogą, jestem bardzo ciekawa jakie książki wybierasz dla swoich dzieci, czym kierujesz się przy ich wyborze. I czy ilustracje mają dla Ciebie jakieś znaczenie?

Chętnie poznam polecane przez Ciebie książki dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Z interesującą historią w środku. Zostaw proszę w komentarzu tytuły bym mogła się im bliżej przyglądnąć.

P.S Czekam na dostawę kilku książek w tym My dzieci z Bullerbyn – mam nadzieję, że Łucja pokocha tę opowieść 

P.S2 Tutaj zostawiam link do tych książeczek, które posiadamy i które są jeszcze dostępne na stronie wydawnictwa:

CZERWONY KAPTUREK 

KOPCIUSZEK 

KRÓLEWNA ŚNIEŻKA 

ŚPIĄCA KRÓLEWNA  

ALADYN




Nasze polskie gołąbki || W poszukiwaniu smaku z dzieciństwa

 


Jeśli ktoś zadałby mi pytanie, co mogłabym jeść bez końca i do końca, odpowiedź jest prosta i jedna. Są to nasze polskie gołąbki 😍 Najlepsze zawsze robił mój tata. Nie ma sobie równych w ich smaku. Za każdym razem, gdy robię je ja, staram się by były jak najbardziej zbliżone w smaku do tych, które pamiętam z rodzinnego domu. Im więcej razy robię gołąbki tym coraz bliżej mi do ideału 🙈 Są czasochłonne to należy przyznać bez dwóch zdań, ale wynagradzają pracowitość wyrafinowanym smakiem. I można by stukać się w głowę, że kapusta ryż i mięso mogą pobudzać tak bardzo nasza wyobraźnię, ale to połączenie jest po prostu sztosem 👌

 

Składniki i ich proporcje:

1.5 kg mięsa - u nas mielona wieprzowa szynka

500 g ugotowanego ryżu

2 główki kapusty włoskiej

2 duże cebule

Sól, pieprz i mielona słodka papryka - jedyne przyprawy, których używam

 

Na pierwszy ogień idzie naszą kapusta. Należy usunąć z niej głąb i sparzyć w dużym garnku. Robię to do momentu aż liście bez problemu będą się z niej rozwarstwiać. Studzę na cedzaku. Następnie przechodzę do farszu.

 

Surowe mięso przekładam do dużej miski a następnie dodaje ugotowany, jeszcze ciepły ryż. Wszystko razem mieszam. Na patelni szkle cebulę posiekaną w drobną kostkę. Robię to na oleju - nie przypal, by uniknąć gorzkiego smaku. Sole cebulę jeszcze na patelni. Gdy ta będzie gotowa, przekładam ja do miski z mięsem i ryżem - ważne, aby była jeszcze gorąca. Wrzucam cała zawartość patelni wraz z olejem, na którym nasza cebula się dusiła. I tutaj zaczynają się schody. Soli, pieprzu i papryki używam na oko. Nie mogę podać Ci proporcji, gdyż każdy ma inne upodobania smakowe. A wręcz nawet nie wiem, ile tych przypraw tam wyspałam. Ubieram rękawiczkę i zawartość dużej misy dokładnie mieszam. Wtedy też próbuje swojego farszu i ewentualnie dodaję sól i/lub pieprz. 

 

Kolejnym etapem jest pozbycie się zgrubień na liściach kapusty - umożliwi to równomierne ich uduszenie.

 

Następnie przystępujemy do zawijania farszu w liście kapusty. Nakładamy niewielką ilość na sam środek i zawijamy. Najpierw dół liścia, następnie boki i resztę rolujemy. Gotowego gołąbka przekładamy do garnka wyłożonego na dnie liśćmi kapusty. Gdy nasz garnek wypełni się po brzegi, na wierzch kładziemy również liście kapusty. Uwaga! Do dalszego etapu używam kostki wieprzowo drobiowej 🙈 Rozpuszczam taka w około 700ml wrzącej wody i wlewam do garnka z gołąbkami. Ale możesz również użyć wody i przypraw takich jak ziele angielskie, liść laurowy sól, pieprz wszystko zależy od Twoich upodobań. Ja robię tak jak robi mój tata by ten smak uzyskać 1:1 ✌️

Dusimy przez minimum 2h - ale czas ten może być zależny od garnka jaki użyjecie.

Ja robię to w zwykłym garnku z grubym dnem, moi rodzice posiadają szybkowar z dawnych czasów. To taki garnek, który się zakręca i przez gwizdek uchodzi para

🙈 Muszę koniecznie sobie taki sprawić 😂


Lubicie gołąbki? Posiadacie swoje świetne receptury na ich przygotowanie? Koniecznie zostaw komentarz pod tym postem bym mogła zobaczyć, jak one powstają u Ciebie 

Szybkie i efektowne przekąski

Witajcie Kochani, dziś mam dla Was wpis nieco inny niż dotychczas. Sezon spotkań trwa. Lato jeszcze w pełni. Każdy z nas posiada swoje sprawdzone sposoby, aby szybko przygotować dania lub przekąski, które zachwycą naszych gości.

W ramach współpracy z osobami, które prowadzą również blog i konta kulinarne na Instagramie, przygotowaliśmy dla Was wspólnie ten oto post. Znajdziecie tutaj 6 różnych szybkich i efektownych przekąsek na letnie spotkania ze znajomymi. Bo kto z Nas nie lubi dobrze podjeść, gdy dookoła klimat i atmosfera w doborowym towarzystwie trwa. Nie przeciągając dłużej, zapraszam do dalszej lektury.


NIBY ZAPIEKANE KANAPECZKI

Ja mam dla Was dzisiaj hit mojej ostatniej imprezy. Zniknęły nawet nie wiem, kiedy. Nim się obejrzałam a cała bagietka została pochłonięta ze smakiem przez przybyłych gości. Tym przepisem podzieliła się ze mną moja dobra koleżanka, której bardzo za to dziękuję.

Specjalnie nazwałam je „niby zapiekanymi”, bo dzięki użytym składnikom goście myśleli, że użyłam piekarnika, aby je zrobić. Co jest absolutnie nieprawdą. Nie sprawiły mi większego wysiłku a całość można ogarnąć w 15minut. Chyba, że kupisz więcej bagietek 😉

Składniki:

1 długa świeża bagietka

300g sera w całości

2 łyżki majonezu

2 ząbki czosnku

Sól, pieprz, mielona słodka papryka

Opcjonalnie – niewielkie ilości rzodkiewki, ogórka zielonego, szczypioru czy pomidora koktajlowego.

Ser zetrzeć na małych oczkach tarki, dodać majonez i przeciśnięty przez praskę czosnek. Doprawić niewielką ilością soli. Pieprz i papryki użyj według uznania. Całość dokładnie wymieszaj. Następnie pokrój bagietkę nieco pod skosem na malutkie kanapeczki. Uzyskaną pastą posmaruj swoje kromeczki i udekoruj wspomnianymi warzywami. Kilka plastrów rzodkiewki czy pomidora sprawi, że nasza przekąska będzie jeszcze apetyczniej wyglądać. Majonez z serem tworzą złudne wrażenie zapieczonych w piekarniku. Gwarantuję, że skradną kubki smakowe Twoich znajomych! 

KOTLET NA RAZ

Mini kotleciki mielone sprawdzą się idealnie, jeśli wiemy, że w towarzystwie znajdą się miłośnicy mięsa 😊 Co prawda są nieco czasochłonne – bo kto w mgnieniu oka ukręci malutkie kuleczki, ale jeśli dojdziesz do wprawy może zając Ci to niewiele czasu. Podawane z sosem czosnkowym będą strzałem w dziesiątkę!

Składniki:

300 g mielonej łopatki lub szynki

1 jajko

2 ząbki czosnku

Sól, pieprz, mielona czerwona papryka, majeranek – dużo majeranku.

Wszystkie składniki umieścić w misce i połączyć za pomocą dłoni – zawsze robię to w ten sposób, wtedy mam całkowitą pewność, że użyte przyprawy połączyły się dokładnie z mięsem. Soli, pieprzu oraz papryki dodajemy według własnego uznania. Natomiast majeranku bym nie szczędziła 😊 Następnie turlamy w dłoni tak by nadać odpowiedni kształt. Wszystkie kotlety smażymy na niewielkiej ilości oleju bez użycia panierki. W tym przypadku całkowicie wykluczam bułkę tartą z przepisu.

SOS CZOSNKOWY

3 łyżki jogurtu naturalnego,

2 łyżki majonezu,

8 ząbków czosnku (+/-)

½ łyżeczki koperku suszonego

Sól, pieprz i kilka kropli soku z cytryny

Wymienione składniki umieszczamy w miseczce, a czosnek przeciskamy przez praskę. Wszystko razem mieszamy i odstawiamy na bok. Ten sos przygotowuję zawszę w takim samym schemacie, czasami różni się jedynie wielkością poszczególnych porcji, a wszystko to zależy od tego, ile sosu czosnkowego planuję zrobić.


Czas na przepisy moich współautorów dzisiejszego wpisu


TO.MOSZ.DOBRE – blog prowadzony przez sympatyczną Gosię. Jej przepisy wydają się być smaczne i proste do wykonania. Miłośniczka pieczenia. Na blogu Gosi znajdziecie, przepisy które wydają się być jakże banalne a za razem okraszone kolorowymi zdjęciami.

''Okres chipsów, coli i tanich napojów alkoholowych, byle woltaż się zgadzał mam już za sobą. Kiedyś paczką znajomych co chwilę się widzieliśmy, dobry widok na wodę, gorące wieczory i mnóstwo komarów, które nam nie przeszkadzały. Minęło kilka lat od takich młodzieńczych czasów, niestety wir pracy i obowiązków w świecie dorosłych nie pozwala na częste spotkania. To też, kiedy mam się widzieć ze znajomymi, staram się jakoś ciekawiej do tego przygotować, oczywiście na tyle ile mam czas, czyli niezbyt wiele, dlatego wlatują zawsze szybkie przekąski, z tego co mam akurat pod ręką. Więc zapraszam po przepisy ♥️''

TALERZOWA SAŁATKA

- Dowolna sałata - garść (w moim przypadku to była masłowa)
- 2 łyżki pokrojonej czerwonej cebuli
- 1 pomidor
- półśredniego ogórka
- szczypta szczypiorku
- 70 g. Twarogu półtłustego
- 50 g. Słonecznika solonego obtoczonego w papryce słodkiej


Wszystkie warzywa kroimy. Rozkładamy sałatę na duży talerz i dokładamy resztę warzyw, rozdrabniamy palcami twaróg i kładziemy na górę sałatki.

Sos:
1 łyżka majonezu
2 łyżki gęstego jogurtu
sól, pieprz do smaku
Polewamy tuż przed podaniem sałatkę.

Smacznego! 

OWOCE POD KRUSZONKĄ KOKOSOWĄ
150 g. mąki pszennej
50 g. cukru pudru
100 g. masła
50 g. musu kokosowego lub śmietanki kokosowej
Dowolne owoce ok. 200 g.
W moim przypadku to borówki.


Owoców myjemy, odstawiamy do wysuszenia. Mąkę i cukier puder mieszamy. Kroimy masło na kostkę i dodajemy razem z musem kokosowym do reszty składników zagniatając ciasto. Piekarnik nastawiamy na ok. 160 stopni. Owoce przekładamy do foremek lub jednej blaszki i zasypujemy kruszonką.
Pieczemy ok 20 min. lub do zarumienienia kruszonki.

Zostawiamy do ostygnięcia lub jemy jeszcze lekko ciepłe

Smacznego!


O_kuchnia_mac jak sami o sobie piszą „Stary gotuje, wręcz czaruje a ona konsumuje” profil na Instagramie o bardzo oryginalnej nazwie, który prowadzi wspólnie para. Przygotowali dla Was pieczywo serowo - czosnkowe oraz hummus :)

CHLEBEK SEROWO CZOSNKOWY DO GRILLA

''Mamy dla Was mega dodatek do grilla, który znika ze stołu szybciej niż soczysta karkóweczka! Wiem, że padły teraz mocne słowa, bo cóż może być lepsze niż karkówka prosto z grilla, ale uwierzcie mi… i przygotujcie od razu dwa bochenki 😊''

Przepis:
Bochenek krojonego chleba (chyba, że chce Ci się kroić)
Masło
Czosnek (ile lubicie…)
Zielona cebulka
Potarty na drobnych oczkach ser
Sól, pieprz, oregano

Masło, czosnek, zieloną cebulkę i ser mieszacie razem, tworząc mega zarąbiste masło czosnkowe z serem i zieloną cebulką! I oczywiście przyprawy wedle uznania. Tym fit smarowidłem przekładamy krojony chleb, zawijamy to cudo w sreberko i wkładacie do pieca na jakieś 30 minut, 200 stopni z opcją termoobiegu.
Wszystko oczywiście zależy od piekarnika… najlepiej co jakiś czas sprawdzać czy górna część chlebka lekko chrupie, kiedy dotykacie palcem
😊

Rezultat na zdjęciach, zniknie szybciej niż powiecie „smacznego”! 😊
U nas to hit!

BÓB - HUMMUS

''Dip nie tylko na bazie śmietany. Hummus - niekoniecznie z tahini 😉 Czy my będziemy znowu fit?''

Składniki:
1 puszka cieciorki
aquafaba (woda z puszki) zależy na jakiej konsystencji nam zależy
1 ząbek czosnku
2 łyżki cytryny
1 łyżka oliwy z oliwek
 

Cieciorkę przełóż do miski, dodaj przeciśnięty przez praskę czosnek, łyżkę oliwy z oliwek, łyżkę soku z cytryny oraz aquafabe (możesz dodawać stopniowo). Wszystko zmiksuj na gładką masę.

- dodaj swoje ulubione przyprawy, a zmienisz smak hummusu

Z paluchami chlebowymi smakuje wyśmienicie, ale hummus otulony surowymi warzywami również się sprawdzi!



Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis przypadł Wam do gustu, a podrzucone przez nas przepisy zostaną wykorzystane w najbliższym czasie. Koniecznie podzielcie się w komentarzu Waszymi sprawdzonymi sposobami na szybkie przekąski, którymi raczycie swoich bliskich i znajomych podczas imprez 😊

Wpis został przygotowany z osobami prowadzącymi konta kulinarne na Instagramie oraz piszące własne blogi. . Zdjęcia do przekąsek – są autorstwa każdej z osób, dzielącej się swoim przepisem. Autorów 4 pozostałych przepisów znajdziecie pod tymi nazwami, wystarczy kliknąć poniżej

TO.MOSZ.DOBRE - blog

TO.MOSZ.DOBRE - intagram

O_kuchnia_mac - instagram

Ziołowy chlebek do rwania

Ostatnie wieczorne poczynania w kuchni zaowocowały chlebkiem ziołowym do rwania 😍Przepis został podpatrzony w Internecie, ale nie jest odzwierciedleniem 1:1. Zmodyfikowałam proporcje i uważam, że są one idealne. Ciasto drożdżowe jeszcze nigdy nie wyszło mi tak puszyste i elastyczne zarazem. Dzielę się przepisem, bo to idealny dodatek do lekkich sałatek lub jako przekąska na stół, gdy w domu goście 👌 Ja często podaję bagietki czosnkowe te kupne, ale coś czuję, że będzie zmiana ️ Przyznacie, że wyszedł genialnie 😏



Składniki na masło ziołowe

3zabki czosnku

Garść pietruszki

Garść kopru

Łyżeczka suszonego oregano

150/200g maska 

Szczypta soli

Pietruszkę, koper i bazylię szatkuje bardzo drobno. Masło powinno być w temperaturze pokojowej tak by idealnie połączyło się ze wszystkimi wspomnianymi ziołami. Przyprawiamy solą i dokładnie na mieszam łącząc wszystko w jednolitą masę.


Składniki na ciasto

400 g mąki 

300ml ciepłej wody

8g drożdży suchych

Łyżeczka soli 

Łyżeczka cukru

Łyżka oliwy

 

◾ Wszystko razem zagnieść na jednolitą masę i odstawić na 45minut aż ciasto wyrośnie.

◾ Po tym czasie zagnieść raz jeszcze, rozwałkować na prostokąt o grubości około 0.5cm

 Posmarować całość naszym masełkiem ziołowym i kroić wzdłuż na 3cm paski.

◾ Każdy z pasków złożyć jak harmonijkę i włożyć pionowo do blaszki z papierem do pieczenia

◾ Do piekarnika 180stopni 25 minut 


Podawaj na ciepło lub zimno w zależności od upodobań 👌 

instagram @karellauk

Copyright © Karella