Dzisiaj kolejna propozycja gry dla dzieci,
która sprawdza się u nas bardzo dobrze. Produkty
wydawnictwa KUKURYKU są solidnie wykonane, kolorowe i bardzo kreatywne. W sumie
to mój faworyt wydawniczy, jeśli chodzi o planszówki dla dzieci!
ZAKRĘCONE ROBALE to gra dla dzieci, które ukończyły 5 lat i oczywiście bez dalszych ograniczeń wiekowych. Choć myślę, że młodsze dzieci nie będą miały problemu ze zrozumieniem jej zasad. Zawsze to osoba dorosła może delikatnie podpowiedzieć malcowi, jak ułożyć odpowiedniego robaka a liczyć można wspólnie. Przeznaczona jest dla dwóch i większej ilości graczy.
CO ZNAJDZIEMY W OPAKOWANIU?
Pudełko zawiera 96 starannie wykonanych
tafelków przedstawiających poszczególne części robaczków, instrukcję oraz notes
do zapisywania wyników gry. Zawczasu polecam skserować sobie kilka stron z notesu,
bo gra wciąga aż za nad to 😊
O CO CHODZI W GRZE?
Celem gry jest ułożenie jak największej
liczby gąsienic składających się co najmniej z głowy i ogona. Robale muszą do
siebie pasować kolorystycznie. Zadanie nie należy do najłatwiejszych, ponieważ każdy
dołożony element musi pasować do otaczającego go tafelka. Każdy robaczek jest
punktowany, wygrywa ta osoba który uzyska największą liczbę punktów. Ważne –
robaczek jest ukończony, gdy posiada głowę i ogon.
To
emocjonująca gra dla całej rodziny! Nie dość, że zajmuje czas to również sporo
miejsca. Dlatego też warto grać w nią na podłodze. Dzięki tej grze
dzieci ćwiczą wyobraźnie przestrzenną oraz kreatywne i logiczne myślenie.
Ponadto utrwalane są umiejętności liczenia. Podczas gry
nasza „plansza” stale się rozrasta, tworząc kręte połączenia oraz
przedstawiając bardzo zróżnicowane gąsienice. Jest to kolejna pozycja marki
KUKURYKU, którą bez wątpienia polecam. Łucja bardzo chętnie do niej wraca i z
entuzjazmem rozgrywa z nami niekończące się partie.
Znacie Zakręcone
Robale? Do kupienia TUTAJ
Anglia to kraj, w którym dzieci mało czasu spędzają poza domem. Aura za oknem i „wieczne deszcze” nie sprzyjają zabawom na świeżym powietrzu. Zimą, a nawet latem, by nie zwariować, my rodzice musimy być przygotowani na atrakcyjne spędzanie czasu w naszych czterech ścianach. Jeśli Twoje dziecko, tak jak Łucja, uwielbia różne prace manualne, zachęcam Cię do zrobienia domowej masy plastycznej. Świetna zabawa gwarantowana. Jest to dobry sposób wykorzystania produktów spożywczych, a przy okazji można miło spędzić wspólny czas.
Przepisów na domową ciastolinę jest wiele, raczej Ameryki nie odkryłam ;) Polecam ci ten, który sprawdził się u nas. Jest łatwy w przygotowaniu.
Składniki:
2 szklanki mąki
1 szklanka soli
2 szklanki ciepłej wody
2 łyżki oleju
1 łyżka kwasku cytrynowego
barwniki spożywcze
Mąkę,
sól, wodę, olej oraz kwasek cytrynowy połącz przy pomocy drewnianej łyżki.
Lekko podgrzej ciągle mieszając, aż masa zgęstnieje. Wyrabiaj ciastolinę gdy
jest jeszcze ciepła. Nie powinna lepić się do rąk. Jeśli tak się dzieje, możesz
podsypać odrobiną mąki.
Wyrobioną
masę podziel na tyle części, ile chcesz uzyskać kolorów. Do każdego kawałka
dodaj barwnik spożywczy i ugniataj do uzyskania jednolitego koloru.
Jakie korzyści płyną z zabawy ciastoliną?
Zabawy z masą plastyczną mają wiele zalet, które wpływają na rozwój naszego dziecka:
* pobudzają wyobraźnię i kreatywne myślenie,
* rozwijają motorykę małą: chwytanie, napinanie i rozluźnianie mięśni, ćwiczenie ruchów nadgarstka, przedramienia i ramienia,
* rozwijają koordynację wzrokowo ruchową,
* wspomagają koncentrację i skupienie na danej czynności,
* idealnie wyciszają,
* pozytywnie wpływają na współpracę półkul mózgowych, co w efekcie ma wpływ na rozwój mózgu,
* integrują całą rodzinę i dzieci w różnym wieku.
Ćwiczenia sprawności manualnej są świetnym wstępem do dalszego rozwoju dziecka pod kątem nauki pisania! Dlatego warto podsunąć ciastolinę już dwulatkowi!
Udanej zabawy!
Jak już zauważyliście,
czy to na moim kanale Instagram, czy tutaj, jestem fanką gier planszowych. To
dla mnie lepszy sposób spędzania wolnego czasu z córką niż wymuszone zabawy w
dom, sklep czy lekarza. Tak, należę do tej grupy rodziców, którzy nie lubią
bawić się z dzieckiem, i się wcale z tym nie kryję. To nie jest tak, że nie
lubię spędzać czasu z córką. Uwielbiamy grać w różne gry planszowe lub
karciane. W pokoju Łucji jest jeden regał, który „ugina się” pod ich ciężarem!
Kilka dni temu kupiłam
grę planszową 5 SEKUND JUNIOR. Czy był to strzał w dziesiątkę? Sprawdźcie
koniecznie!
Na początku chciałabym
zaprezentować wam grę planszową, która nie ma kostki do gry. Tak! Dobrze
czytacie. Co zawiera pudełko marki Trefl?
Wszystko jest starannie i solidnie
wykonane. Plansza jest w kształcie prostokąta i składa się z dwóch części.
Czasomierz to rurka, w środku której znajdują się małe metalowe kuleczki, a
czas ich przetoczenia z góry do dołu, to tytułowe Pięć sekund.
Gra przeznaczona jest dla dzieci w wieku
od 6 do 9 lat (tutaj bym polemizowała).
Liczba graczy od 2 do 6 (im więcej, tym
większa zabawa).
Celem gry jest wymienienie dwóch lub
trzech (w zależności od wyboru trudności/poziomu gry) odpowiedzi na pytanie,
które znajduje się na karcie.
Karty są dwustronne. W kolorze żółtym – dla młodszych dzieci i w czerwonym – dla tych starszych. Dzięki temu w jednej rozgrywce mogą grać gracze w różnym wieku. To jest świetne rozwiązanie. Nikt się nie obraża i nie musi czekać na swoją kolej. Ponadto, gdy jakiekolwiek polecenie sprawi nam trudność, możemy użyć kart CZASU lub ZMIANY. To pomaga uzyskać dodatkowy czas na odpowiedź lub zmianę pytania.
Gdy gramy z Łucją w 5 sekund ona otrzymuje
łatwiejsze pytania z kart. Ja, czy Chłop, mamy zestaw pytań w wersji
trudniejszej (czerwona strona). Przeważnie umawiamy się, że jedna osoba czyta i
odmierza czas danej rozgrywki.
Jesteś w błędzie, jeśli myślisz, że
wymienienie 3 bajek z dzieciństwa, czy 3 maszyn gospodarczych to łatwe pytania.
Udzielenie prawidłowej odpowiedzi pod presją czasu jest bardzo kłopotliwe i
sprawia wiele trudności nie tylko najmłodszym uczestnikom gry. Przyznaję się
bez bicia, że i ja mam z tym problem.
Gra uczy działania pod presją czasu i w stresie, porusza obszar kreatywnego myślenia a co najważniejsze pobudza do skupienia i koncentracji na danym zadaniu. Pozwala świetnie spędzić wspólny czas dając przy tym dużo radości i śmiechu.
Zasady gry można lekko zmienić. Aby
dopasować poziom trudności do gracza, wystarczy umownie zmienić liczbę
odpowiedzi z trzech na cztery lub z dwóch na jedną.
Jestem ciekawa czy będziesz wstanie w
ciągu pięciu sekund i przy dźwięku toczących się kulek, które odmierzają czas, wymienić 4 strony
internetowe lub 4 części samochodu 😊? Pod presją czasu do głowy przychodzą różne
pomysły. Bywają też nieadekwatne do zadania lub po prostu bardzo śmieszne.
Koniecznie przekonaj się sam!
Odkąd mamy w domu tę grę, jesteśmy jej
fanami. W szczególności Łucja, która mogłaby grać w nią bez końca 😊 Czy znacie/posiadacie grę 5 Sekund
Junior?